Ostatnie krople deszczu
leniwie spływały po zabrudzonej szybie. Zza gęstych chmur przebijały się
ukradkiem pierwsze promyki słońca, wprowadzając tym samym nieco światła do
obszernego pomieszczenia i wypowiadając wojnę panującemu w nim półmrokowi.
Poranek był na tyle chłodny i ponury, na ile chłodny i ponury może być początek
listopada.
W
pokoju panował totalny chaos, jak zawsze z resztą, a osoba go zamieszkująca nie
mogła raczej poszczycić się tytułem kogoś, kto przywiązuje wagę do porządku i
higieny. Z przewróconego wazonu, wzdłuż krawędzi stołu, wąską strugą ciekła
rozlana woda, obok, usychając, czekały na swą ostatnią godzinę kwiaty, które
niegdyś tworzyły bukiet. Po podłodze walały się wśród tumanów kurzu wszelkiego
rodzaju ubrania, poduszki i butelki, a z wiszących na ścianach starych plakatów
spoglądali ponurym wzrokiem szaleni rockmani.
-Mógłbyś
tu kiedyś trochę ogarnąć, wiesz? -Powiedziała natarczywym głosem rozwalona na
kanapie blondynka. -Jak ty wytrzymujesz w tym syfie?
-Chaos,
moja droga, to filozofia życia. -Odpowiedział chłopak gasząc papierosa o blat
stołu. Z wypalonej dziury uniósł się dym. -Brud i nieład nie mają kompletnego
znaczenia tak długo, póki jest ci dobrze. Sprzątają tylko konformiści. Porządek
to kajdany narzucane nam przez społeczeństwo. Jesteś niewolnikiem. -Tu przerwał
i prychnął pogardliwie. -Mówią, że musisz sprzątać, więc to robisz. Ale trudno
ci się dziwić, w końcu jesteś kobietą. Wy wszystkie jesteście takie same.
Blondynka
przymknęła oczy i westchnęła głęboko.
-Kobiety przynajmniej nie doszukują się
wszędzie teorii spiskowych. -Stwierdziła, patrząc na niego z litością, po czym
wyciągnęła swoją szczupłą dłoń w kierunku popielniczki i wrzuciła do niej
niedopałek. Długim palcem przejechała powoli po blacie ściągając z niego
drobinki kurzu. Uniosła brwi udając zaskoczoną. -Och, czyli ten stół kiedyś
jednak był brązowy?
-To nie
są żadne teorie spiskowe ani moje widzimisię! To są realne fakty. Fakty,
kobieto, na litość boską! -Pełen gniewu poderwał się z kanapy. -Naukowe badania
wykazują, że sześćdziesiąt pięć procent człowieczeństwa to uległe jednostki
ślepo wykonujące każdy rozkaz podsuwany im przez władze, a ty do nich należysz.
Wszyscy sprzątają, ścierają kurze, myją okna, trzepią dywany i pastują podłogi,
więc i ty musisz. Myślenie stadne. Jesteś jego doskonałym przykładem. -Zerknął
na nią pobłażliwie. -Nie będę sprzątał. To mój jednoosobowy ruch oporu.
-Walczysz przeciwko czystym skarpetkom i
proszkom do prania? -Sarkastyczny uśmiech przemknął przez jej twarz. -Nie bądź
śmieszny. -Podniosła się z sofy, narzuciła na siebie kurtkę i skierowała się w
stronę wyjścia.
-Ale…
badania… -Wyjąkał. Nie wiedział co dokładnie powiedzieć. -Przecież naukowcy…
-Kij z
badaniami! -Wrzasnęła, ale zaraz złagodniała i uśmiechnęła się. -Gdyby naukowcy
powiedzieli ci, że kolor damskiej bielizny ma wpływ na topnienie lodowców albo
wyginięcie dinozaurów, uwierzyłbyś im? -Zacisnęła palce na klamce zastanawiając
się, czy dodać coś jeszcze. -Żegnam,
widzimy się w sobotę. Nie spóźnij się.
Odgłos
zatrzaskiwanych drzwi oznajmił koniec dyskusji, a on, nie mając pojęcia, co ze
sobą zrobić, udał się po mopa i powolnymi ruchami zaczął szorować podłogę.